PyzataBuzia
Dołączył: 11 Sty 2020
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Sob 21:17, 11 Sty 2020 Temat postu: Prośba o pomoc, poradę |
|
|
Szanowni Państwo,
Ze względu na brak silnego charakteru jestem zmuszona oddać 3,5 letnią kotkę o imieniu Lucynka.
Kotkę przygarnęłam około 3 lat temu ze wsi. Była jedynym kociakiem, który przeżył z całego miotu. Od początku była wyjątkowym zwierzęciem, nie bojącym się ludzi i lubiącym zabawy, chętnie wspinającym się na drzewa i polującym. Ze względu na złą sytuacje materialną, pierwsza właścicielka nie chciała mieć kolejnego kota i groziła wyrzuceniem młodej. W obliczu takiej sytuacji postanowiłam przygarnąć to stworzenie.
Na początku Lucyna świetnie radziła sobie z niewielką przestrzenią w wynajmowanym mieszkaniu( w domu ciągle był któryś ze współlokatorów) , jednak od przeprowadzki do dwupokojowego mieszkania (ok. 37m,), która nastąpiła około półtora roku temu, nie jestem w stanie okiełznać jej charakteru. Mimo zabezpieczonego balkonu, ustawiania mebli tak by miała możliwość wspinania się na nie i obserwacji z góry, kotka atakuje nas za każdym razem gdy próbujemy mieszkanie sprzątać, zmieniać pościel, wyciągać ubrania z szafek. Każde przesunięcie dywanu, układanie koca lub zbieranie rzeczy materiałowych kończy się ogromną furią kota i atakami na mnie lub partnerze. Początkowo myśleliśmy, że kota coś boli w związku z tym udaliśmy się do weterynarz w celu zrobienia szczegółowych badań. Lucyna miała robione badanie na kociego HIV-a, badania na nosicielstwo toksoplazmozy, USG brzucha, morfologię krwi i ogólne badanie, wszystko pod całkowita narkozą, gdyż pani weterynarz, wraz z asystentką i moim partnerem nie byli w stanie utrzymać kota. Niestety potwierdziły się wszystkie nasze najgorsze przeczucia, okazało się że kot jest zupełnie zdrowy. W związku z powyższym skontaktowaliśmy się z kocią behawiorystką, która nie była w stanie odpowiednio nam pomóc. Kot, jeśli się udało podać lek, chodził ciągle naćpany Gabapentyną. Niestety Lucyna szybko nauczyła się wymuszać wymioty, zaczęła się mocno ślinić przez co podanie leku stało się niemożliwe. Ostatnie miesiące są dla nas wyjątkowo trudne, bo zalecenia behawiorystki przestały działać. Ostatni pomysł jaki nam pozostał to znalezienie dla niej nowego domu, z którego mogłaby wychodzić. Zauważyliśmy, że kot w nowych miejscach zachowuje się inaczej. W trakcie naszego tygodniowego wyjazdu oddaliśmy Lucynę pod opiekę rodziców mojego partnera, którzy mają dom (ok. 100m) z ogródkiem i swojego kota. Zwierzaki dobrze się dogadywały, choć trzymały się na dystans, a Lucyna nikogo nie atakowała. Niestety rodzice mojego partnera nie zgodzili się na przygarnięcie kolejnego kota na stałe, gdyż nie chcieli już mieć więcej zwierząt po obecnym kociaku (sami są już w wieku emerytalnym).
Myślę, że cały problem z Lucyną jest we mnie. Boję się tego kota, nie potrafię jej opanować i czuję się zdominowana. Nie ma siły już tak dalej żyć. Każda jej furia wywołuje u mnie płacz i ogromny stres. Nie chcę wybierać, ona albo ja, bo to bez sensu. Nie chcę też męczyć się przez wiele lat żyjąc w stresie że jak upuszczę ręcznik to zostanę podrapana.
Jeśli doczytałeś lub doczytałaś to wszystko do końca i jesteś w stanie mi pomóc i adoptować mojego kota to będę Twoją dłużniczką do końca żywota tej małej szylkretowej bestii.
PS: Ona ma też dobre cechy charakteru. Nie boi się zmian, jest ciekawska, chętna do zabawy, nie grymasi, chętnie towarzyszy w wychodzeniu na balkon lub pracach przy biurku lub komputerze. Może Ty będziesz dla niej lepszym kompanem niż ja?
PPS: Kot jest do oddania z całym wyposażeniem: kuwetą, suchą i mokrą karmą na około 2 miesiące oraz 30 kg żwiru bentonitowego wraz z zabawkami[/size]
Post został pochwalony 0 razy
|
|